Dzisiaj, kiedy cała wrzawa związana z Walentynkami ucichła, restauracje, kawiarnie i kina opustoszały, zniknęły wszechobecne serduszka i róże, w witrynach sklepowych nie ma już książek o miłości, kuszącej bielizny i bokserek w amorki, najwyższa pora pomyśleć o sobie. Bo żeby w ogóle mówić o miłości, trzeba zacząć od siebie.
Jak można kogoś szczerze pokochać i oczekiwać wzajemności, nie kochając, a często nawet nie akceptując samego siebie? Jak oczekiwać szacunku, nie szanując samego siebie?
Zazwyczaj w stosunku do siebie mamy znacznie wyższe oczekiwania, niż do drugiego człowieka. Chciałybyśmy wyglądać jak Cindy Crawford, mieć inteligencję Marii Skłodowskiej-Curie, mieć fortunę jak Dominika Kulczyk, w domu łączyć w sobie Nigellę Lawson i Anthea’ę Turner, a do tego być żoną i matką idealną. No cóż, jak powszechnie wiadomo, u sąsiada trawa jest zawsze bardziej zielona.
A może zamiast zazdrościć i porównywać sie do innych, powinnyśmy skupić się na sobie i na swoim życiu? Pokochać siebie takimi jakimi jesteśmy, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami. Nauczyć się dostrzegać piękno w sobie i w tym co wokół nas, cieszyć się życiem, każdą najmniejszą jego chwilą. Bo życie nie trwa wiecznie, więc miłości i szacunku do siebie nie powinniśmy odkładać na później. Bo kto zadba o nas lepiej, niż my sami? Nikt nie będzie w stanie nas uszczęśliwić, jeżeli my sami nie zadbamy o swoje szczęście. Szczęście jest wewnątrz nas, a nie wokół. Niestety, bardzo często szukamy go poza sobą, stawiamy sobie warunki, czasami nierealne do zrealizowania. Myślimy: kiedyś będę szczęśliwa, gdy już wybuduję dom z basenem, znajdę wymarzoną pracę, będę miała dużo czasu dla rodziny i na realizację swoich pasji; pokocham siebie, gdy schudnę 10 kilo; zaakceptowałabym swoje ciało, gdybym miała dłuższe i szczuplejsze nogi.
Potem nadchodzi ten dzień, kiedy już ważymy te 10 kilo mniej i tak jakby te nasze nogi są jakieś takie szczuplejsze i dłuższe, ale okazuje się, że to jeszcze nie wystarczy, aby w pełni siebie zaakceptować. Chcemy coraz więcej i więcej, podnosimy poprzeczkę coraz wyżej. Jeszcze tylko zapuszczę włosy, wyrobię mięśnie brzucha, pozbędę się zmarszczek i wtedy to już na pewno siebie pokocham.
Tylko że w miłości nie o to chodzi. Bo czy stawiamy warunki ludziom, których kochamy? Czy mówimy swoim partnerom, mężom: pokocham Cię, ale najpierw musisz mieć kaloryfer na brzuchu? Czy mówimy swoim dzieciom: będę Cię kochać tylko wtedy, gdy będziesz miał same piątki i szóstki?
Prawdziwa miłość jest bezwarunkowa. Nie ma na celu zmiany drugiego człowieka, tylko jego pełną akceptację, kochanie zarówno jego zalet, jak i wad. Kochamy mimo wszystko, a nie za coś. Kochamy drugiego człowiek za to, że po prostu jest.
Dlaczego więc tak trudno jest nam pokochać samego siebie? Okazać szacunek i zrozumienie?
Nikt nie przeżyje naszego życia za nas. To do nas należy decyzja jak ma ono wyglądać.
Dlatego przestańmy odkładać na później. Nie ograniczajmy się do pracy, domu i obowiązków. Cieszmy się chwilą i dostrzegajmy coś dobrego w każdej minucie. Każdego dnia starajmy się znaleźć czas na przyjemności. Czas, który spędzimy z samą sobą, chociażby miało to być zaledwie 15 minut.
Bez względu na to jaką jesteś osobą, roztrzepaną, poukładaną, obowiązkową, spokojną, nerwową, zatroszcz się o siebie. Jeśli nie lubisz żyć według planu, każdego dnia zaskocz samą siebie, zrób coś spontanicznego. Jeśli uwielbiasz, gdy wszystko dzieje się według planu, każdego dnia zaplanuj chociaż 15 minut tylko dla siebie. Znajdź swój własny sposób na szczęście.
Możesz skorzystać z mojego sposobu. A mianowicie przygotuj listę drobnych rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność. Umieść każdą z nich na małej karteczce i wrzuć do słoika, woreczka lub jakiegoś pojemnika. Ja użyłam do tego walizeczki Melushki. To mój taki mały kuferek przyjemności
Każdego dnia, zaraz po przebudzeniu, wylosuj jedną karteczkę i postaraj się w trakcie dnia zrealizować to co jest na niej napisane. Oczywiście nic na siłę. Dlatego też, gdy nie masz na coś kompletnie ochoty danego dnia, wylosuj kolejną karteczkę, a niezrealizowaną wrzuć z powrotem do pojemnika. Nie musisz iść na spacer, gdy na dworze leje deszcz, czy ćwiczyć, gdy źle się czujesz. Pamiętaj, że ma Ci to sprawiać przyjemność, być Twoim małym szczęściem.
Ja bardzo lubię ten swój sposób, ponieważ nawet gdy mam zły dzień w pracy, to zawsze mam świadomość, że po południu, czy wieczorem czeka mnie coś przyjemnego.
Oto moja lista drobnych przyjemności:
- Kręcić hula-hop
- Iść na spacer
- Poczytać książkę
- Poczytać ulubione czasopismo/magazyn
- Obejrzeć odcinek ulubionego serialu (a może nawet dwa)
- Posłuchać ulubionej muzyki
- Obejrzeć film z listy filmów do obejrzenia
- Zjeść kolację przy świecach
- Pokolorować kolorowankę antystresową
- Uszyć coś
- Porobić na szydełku
- Porobić na drutach
- Zrobić stronę albumu dla Melushki
- Zrobić manicure
- Zrobić pedicure
- Zrobić maseczkę na twarz
- Zrobić maseczkę na włosy
- Wziąć kąpiel z lampką wina i świeczkami
- Zadzwonić do przyjaciółki na pogaduchy
- Poćwiczyć
- Potańczyć do ulubionej muzyki
- Pójść na kawę i ciacho do ulubionej kawiarni
- Pouczyć się jakiegoś języka
- Obejrzeć ulubiony kanał na You Tube
- Zrobić coś pysznego do jedzenia
- Przygotować dzbanek ulubionej herbaty i wypić ją ciepłą
- Posłuchać ulubionego podcastu
- Zrobić domowe spa, z peelingiem i balsamowaniem całego ciała (razem z masażem)
- Położyć się i nic nie robić
- Kupić sobie świeże kwiaty
- Zjeść coś słodkiego
- Kupić sobie piękną bieliznę/piżamę, etc.
- Powspominać, oglądając stare zdjęcia
- Iść do kosmetyczki
- Poszukać inspiracji i spisać je w ulubionym notatniku
- Wybrać zdjęcia do wywołania
- Zrobić porządek w materiałach i włóczkach (a może zamówić nowe zapasy)
- Poskakać po łóżku (razem z dzieckiem)
- Poczytać dowcipy
- Pograć w grę planszową
- Upiec bułki/chleb
- Zrobić sobie ulubionego drinka
- Poczytać ulubioną książkę z dzieciństwa
- Napić się świeżo wyciśniętego soku
- Rozwiązać sudoku
- Iść do fryzjera
- Wypróbować nowy przepis
- Iść do biblioteki
- Zjeść obiad/kolację na mieście
- Iść do kina
- Usiąść i spisywać wszystkie myśli, które przyjdą do głowy
- Ulepić coś z modeliny
- Obejrzeć inspirujące konta na Instagramie
- Obejrzeć zdjęcia/film ze ślubu
- Położyć się i skupić się na oddychaniu
- Zjeść lody
- Iść na siłownię
- Zrobić coś nowego
- Zmienić drobną rzecz w mieszkaniu lub zaplanować większe zmiany
- Kupić kwiatek w doniczce
- Przygotować dzbanek wody z miętą i limonką, i popijać przez całe popołudnie i wieczór.
- Urządzić sobie piżamowe popołudnie i wieczór.
- Napić się gorącej czekolady.
- Poczytać inspirujące blogi.
A jakie są Twoje drobne przyjemności?



