Sposobów na przechowywanie zabawek jest całe mnóstwo. Począwszy od specjalnych szafek, szuflad, półek, a skończywszy na kufrach, skrzyniach, koszach, pudełkach i walizkach. Do wyboru, do koloru. Problem zaczyna się jednak wtedy, gdy pokój dziecka swoimi rozmiarami bardziej przypomina większe pudełko, niż pomieszczenie.
Tak jest właśnie w naszym przypadku. Amelushce przypadł najmniejszy pokój, w którym dwie osoby to już tłok, a trzy osoby to niczym puszka z sardynkami. Jednak to głównie ja mam zagwozdkę z organizacją zabawek na tak małej przestrzeni. Dla Melushki problem nie istnieje, ona wręcz świetnie sobie radzi, opanowując całe mieszkanie, o czym pisałam już tutaj. Zabawek ciągle przybywa, a ja niestety nie znalazłam magicznego sposobu na powiększenie przestrzeni. I pomimo tego, że regularnie staram się pozbywać wszystkiego, na co moja Córka jest już zbyt „dorosła”, to i tak kolekcja się powiększa.
W naszej sytuacji teoria urządzenia dziecięcego pokoju w sposób, który zapewniłby Amelushce łatwy dostęp do wszystkich zabawek i przestronną przestrzeń do zabawy mija się z praktyką. Oczywiście byłoby to możliwe, gdybym pozbyła się z Jej pokoiku łóżeczka i komody z ubraniami. Jednak, jak powszechnie wiadomo, dziecko nie tylko się bawi, ale zdarza się też, że śpi, a i ubrać je czasami trzeba. Łóżeczko i komoda muszą więc zostać. Drugim rozwiązaniem byłoby przeznaczenie pomieszczenia, w którym obecnie znajduje się salon, na dziecięcy pokoik. Wtedy z kolei pojawiłoby się pytanie, jak zorganizować salon na przestrzeni 2×2,5 m? Ale podobno nie ma rzeczy niemożliwych. Ja jednak wybrałam opcję pośrednią: pokój Melushki służy jako przestrzeń do spania i przechowywania zabawek, a salon jako przestrzeń do zabawy, a także miejsce dla zabawek, które są w ciągłym użyciu. Kiedyś bardzo buntowałam się przeciwko zabawkom w salonie, które tworzyły jeden wielki chaos i zabierały mi moją prywatną przestrzeń. Teraz jednak dla własnego spokoju i zdrowia psychicznego pogodziłam się z ich obecnością, a nawet polubiłam to, bo zrozumiałam, że „to nie jest bałagan, tylko bardzo skomplikowany porządek”, jak to mówił Kubuś Puchatek. Bez względu na to ile razy nie próbowałabym ich eksmitować z salonu, one i tak zawsze znajdywały drogę powrotną. Postanowiłam więc znaleźć jakiś sposób na ich przechowywanie, który po pierwsze ograniczyłby ten skomplikowany porządek, a po drugie zakamuflowałby zabawki, albo wtopił w otoczenie, dzięki czemu mogłaby choć na chwilę zapomnieć o ich obecności.
Ostatnio kolekcja zabawek bardzo się powiększyła, więc zaczęłam intensywnie myśleć, jak je uporządkować. Co prawda, w pokoju Amelushki jest wielka drewniana skrzynia na zabawki, ale póki co nie spełnia swojej funkcji. Jest otwierana od góry i dosyć wysoka, więc małe dziecko nie jest w stanie jej otworzyć. Teraz więc służy nam do przechowywania pampersów, kocy i innych pierdół.
Niestety rozmiar pokoju nie pozwala nam na wstawienie dodatkowych półek, czy szafek. Jedynym rozwiązaniem są kosze, pudełka, puzderka, walizki, skrzynki i inne rzeczy.
Szukając inspiracji brałam pod uwagę te, które:
- można zawsze wziąć, przenieść, przestawić
- umożliwiają łatwe utrzymanie porządku
- są wstanie pomieścić dużo rzeczy
- służą nie tylko jako element użytkowym, ale też dekoracyjny
Niektóre z przedstawionych poniżej rzeczy są bajecznie drogie, a jak wiadomo matka na bezrobotnym nie może pozwolić sobie na takie rarytasy. Dlatego też większość z nich traktuję bardziej jako inspiracje, a nie punkt na liście zakupów.
Klikając na nazwę danego przedmiotu, zostaniecie przeniesieni do sklepu, w którym można go znaleźć.
18 Miękki kosz
20 Torba Miś
29 Walizeczki
Do salonu szukałam rozwiązań, które wkomponują się w jego wystrój i które później, gdy moja Córka będzie zatrzaskiwała mi przed nosem drzwi do swego pokoju, manifestując swoją potrzebę prywatności i samotności, a ja w końcu odzyskam swoją prywatną przestrzeń, będę mogła wykorzystać w inny sposób.




Pingback: Kosz ze sznurka - TUTORIAL #1 - amelushka.pl()